SZCZĘŚLIWY ZWIĄZEK Z SAMYM SOBĄ NAJWAŻNIEJSZYM ZWIĄZKIEM W NASZYM ŻYCIU
Jestem w szczęśliwym związku z samą sobą. Jest to najbardziej trwały i najważniejszy związek w moim życiu, bo wiem, że nigdy się nie skończy i mogę być go w stu procentach pewna.
Dzięki temu udanemu związkowi z samą sobą nie muszę czuć się samotna, bez względu na to czy jestem czy nie jestem w związku z inną osobą. Zawsze daje mi on wsparcie, siłę i miłość. Nigdy mnie nie zawiedzie, nigdy nie mogę być w nim porzucona ani zraniona.
Dzięki temu, że mam udany związek z samą sobą, nie muszę na nikim „wisieć” i żebrać o miłość, bo zawsze mam jej pod dostatkiem.
Dzięki temu, że mam udany związek z samą sobą nie muszę oczekiwać, że ktoś mnie uszczęśliwi, bo mogę sama sobie dać największe szczęście.
Ta cudowna relacja z samą sobą może dać mi jeszcze jedną bardzo cenną korzyść – dzięki niej moje związki z innymi ludźmi mogą być zdrowe i udane, zwłaszcza wtedy, gdy spotykam człowieka, który również potrafi tworzyć szczęśliwy związek z samym sobą. Czemu tak się dzieje? Bo każda ze stron wnosi wtedy radość i spokój, nie oczekując niczego w zamian. Nikt nie musi niczego oczekiwać, skoro każdy sam może sobie dać to, czego potrzebuje. Nie ma żądań, że ktoś ma naprawiać i uszczęśliwiać czyjeś życie. I to jest piękne, bo oparte na pełnej bezwarunkowości, a nie na handlu wymiennym, jakże dziś popularnym. Wtedy możemy być nastawieni wyłącznie na dawanie, które daje radość, a nie na branie. A w rezultacie tego obie strony dostają wtedy najwięcej 🙂
Dlaczego jeszcze ten mój związek z samą sobą jest aż tak ważny?
Bo od niego zależy moje szczęście we wszystkich obszarach życia. Nie znam ani jednej w pełni spełnionej w życiu osoby, która nie kochałaby siebie i nie tworzyłaby z sobą udanej relacji. To jest podstawa, fundament na którym można budować całą resztę. Bez niego, podobnie jak w domu bez fundamentu, wszystko inne się zawali.
Jak zatem budować taki związek z samym sobą?
Powinny być w nim takie same fazy jak w budowaniu idealnego związku z drugą osobą:
- dokładne poznanie drugiej osoby
- polubienie jej
- zaakceptowanie jej razem z jej wadami
- zafascynowanie się nią
- pokochanie jej
- ciągła wspólna praca nad budowaniem trwałej więzi i szczęścia
Kolejność tych faz może być nieco inna, przykładowo cała relacja mogła się zacząć od fascynacji.
Natomiast jeśli do tej pory siebie nie lubiliśmy, to trudno byłoby od razu siebie pokochać czy też zafascynować się sobą bez wcześniejszego wnikliwego poznania siebie, polubienia i zaakceptowania.
A zatem powinniśmy zacząć od poznania siebie – jaki jestem, co lubię a czego nie lubię, jakie są moje cechy charakteru, mocne i słabe strony, o czym marzę, czego się boję, jakie są moje myśli, emocje i zachowania, co czuję w różnych momentach i okolicznościach i jakie są moje reakcje, kim jestem i do czego zmierzam, jakie są moje wartości, co jest dla mnie ważne… te i wiele innych pytań powinniśmy sobie zadać.
Gdy już siebie lepiej poznamy i jesteśmy bardziej świadomi siebie, postarajmy się okazać trochę zrozumienia sobie oraz swoim wyborom i działaniom z przeszłości. Przebaczmy sobie wszelkie błędy jakie popełniliśmy, bo bez tego nie pójdziemy do przodu. Należy dać sobie na to tyle czasu, ile będzie trzeba. Czasem jest to dłuższy proces.
Jesteśmy po etapie przebaczenia sobie wszystkiego, co nie dawało spokoju. Teraz możemy wreszcie spojrzeć na siebie bez gniewu, bez pretensji, bez wyrzutów, bez poczucia winy. Skoro uporaliśmy się już z przeszłością, spróbujmy teraz polubić siebie, zaprzyjaźnić się z sobą. Spójrzmy na siebie z boku, jakbyśmy patrzyli na jakąś obcą osobę. Przyjrzyjmy się sobie wnikliwie i niech każdy odpowie sobie na pytanie: co jest we mnie fajnego? za co siebie doceniam? za co można mnie lubić? Jest to najlepszy moment, by stać się dla siebie dobrym, życzliwym, wyrozumiałym, zacząć okazywać sobie szacunek i empatię. Spójrzmy na siebie i całe swoje życie łagodnie, z pełnym wyrozumiałości sercem, że może nie zawsze zachowywaliśmy się jak należy, nie zawsze w porządku, ale kierowały nami dobre intencje, bo przecież każdy z nas chce być dobry – chce tego nawet wtedy, gdy sobie tego nie uświadamia, bo tego pragnie dusza. Ona zawsze dąży do miłości.
Kolejna faza to zaakceptowanie siebie wraz ze swoim cieniem. Wiesz już o sobie na tyle dużo, że zdajesz sobie sprawę ze swoich wad i popełnionych wcześniej błędów. Obejmij to wszystko, przytul mocno do siebie, nie odrzucaj. To jest co prawda ta ciemna strona, ale ona też jest po coś, też jest z jakiegoś powodu potrzebna. Gdyby Bóg chciał byśmy byli idealni, to od początku by nas takimi stworzył. Mógłby to zrobić jednym pstryknięciem, bo przecież jest Bogiem Wszechmocnym i Wszechpotężnym. A jednak z jakiegoś powodu tego nie zrobił. Wiesz co to był za powód? Bóg chciał, byś nauczył się kochać, ale kochać prawdziwie, czyli nie tylko to, co pokochać jest łatwo i nie wymaga wysiłku, lecz pokochać też to, co kochać jest najtrudniej. Dlatego spraw Bogu przyjemność i pokochaj siebie całego, razem z Twoją najbardziej ciemną stroną.
Czy już? Brawo, doskonale! Jeśli teraz uda Ci się spojrzeć na siebie z fascynacją, to znaczy, że umiesz patrzeć na siebie oczami Boga, który widział Cię takim, gdy Cię stwarzał.
Cóż za Doskonałość sama w sobie! – na pewno tak powiedział w okrzyku radości, zadowolony ze swojego Arcydzieła.
Teraz jeszcze pozostało Ci na koniec ostatnie zadanie, ale takie, którego nie da się szybko skończyć i o nim zapomnieć, bo stanowi ono codzienną, systematyczną pracę. Przytul siebie, ukochaj siebie i zacznij budować z sobą silną więź. Buduj najszczęśliwszy związek z samym sobą, który sprawi, że Twoje życie będzie tętniło radością, a Ty nigdy już nie poczujesz się samotny, bo gdziekolwiek pójdziesz, będziesz mieć ze sobą siebie – najważniejszą osobę w Twoim życiu.